Tatry Wspinanie

Baranie Rogi – Šádkova cesta (IV)

Baranie Rogi (2526 m n.p.m) – Šádkova cesta
wycena: IV

długość drogi: 275 m
wyciągi: 8

Po krótkim pobycie w Zbójnickiej Chacie przenosimy się do Chaty Zamkowskiego, skąd następnego dnia planujemy uderzyć na Baranie Rogi. To będzie nasza druga droga w 3-osobowym składzie, jednak ta jest ponad dwa razy dłuższa, co trochę niepokoi ze względu na czas. Do Terinki docieramy po półtoragodzinnym marszu. Pogoda od rana jest piękna, słońce przypieka, a temperatura w końcu prawdziwie lipcowa. Tego nam było trzeba :)

img_0761

img_0763

img_0766

img_0768-panorama-mala

img_0782

img_0792

img_0791

img_0794

Kiedy dochodzimy pod ścianę zauważamy, że od prawej strony skrada się słowacka trójka, która również zaplanowała na ten dzień Sadkową cestę. Dochodzimy do pierwszego stanowiska II-kowym terenem, nie wiążąc się, ale Słowacy są już oszpejeni i wbijają przed nas. A niech to… Nie liczyłam co prawda na czasową życiówkę, ale byłoby miło zdążyć do schroniska przed zamknięciem bufetu. Na szczęście w tym zespole jest jeden szef, który pędzi jak szalony prowadząc za sobą towarzyszy.

img_0158

W czasie gdy prowadzący z pierwszego teamu się wspina, obserwujemy przebieg linii. Wyciąg kończy się wywinięciem na czwórkową płytę, które ostatecznie wszyscy pokonujemy ciut trudniejszym wariantem, wychodząc przez okapik.

img_0159

img_0162

Na drugim stanowisku:

img_0165

Trzeci wyciąg również prowadzi Sebastian. Kiedy daje nam znać, startujemy z Nataszą niemal jednocześnie, wspinając się w niewielkiej odległości, każda na swojej linie dobranej pod kolor plecaka – to wbrew pozorom nie kwestia babskiej próżności, lecz wskazówka dla Sebastiana, żeby nie pomyliło mu się którą kiedy ma zacząć wybierać, po wykrzyczeniu odpowiednich komend :mrgreen: Wspinanie tą metodą idzie nam  sprawnie i szybko dochodzimy do stanu. 

img_0170 

img_0171

img_0173

img_0174

„I znowu trzeba się wspinać…” :mrgreen:

img_0176

Czwarty wyciąg według schematu ma zaledwie 10 metrów, ale jest to wyciąg opcjonalny, biegnący odrobinę na lewo od głównego przebiegu drogi. Można połączyć go w całość z kolejnym, 35-cio metrowym. Z relacji innego zespołu pamiętam, by nie odbijać płytą zbytnio w prawo, gdyż łatwo można znaleźć się na sąsiedniej drodze. Startuję, wchodząc w kolejną czwórkową płytę, ale o ile dotąd na drodze pojawiały się haki, teraz nie mogę namierzyć ani jednego. Z osadzaniem własnej asekuracji również jest nieciekawie. Podchodzę jeszcze kawałek wyżej i robię, jak to Sebastian określił, „psychiczny trawers” w lewo, nie zakładając przelotów z wyżej wymienionych przyczyn. Na końcu zakładam własne stanowisko, by nie błądzić bezsensownie po ścianie i ewentualną pomyłkę naprostować przed wpakowaniem się niechcący w jakiś kanał. Natasza i Sebastian dochodzą do mnie i zaczynamy kminić gdzie właściwie jesteśmy ;) Sebastian bierze ode mnie sprzęt i przejmuje prowadzenie w poszukiwaniu właściwego stanowiska. Ledwie zaczyna się wspinać gdy natrafia na stary hak, którego nie miałam szansy zauważyć. Ufff… grunt, że jest, a my nadal jesteśmy „w drodze” (stan który założyłam ja, był gdzieś pomiędzy wyciągiem opcjonalnym, a właściwym). Sebastian dochodzi do półki gdzie powinno według schematu znajdować się kolejne stanowisko, jednak go tam nie ma, w związku z czym zakłada własne. Niestety nie możemy sobie pozwolić na swobodne łączenie wyciągów, gdyż nasza lina ma 50 metrów. Teraz nasza kolej:

img_0178

img_0184

Na piątym stanowisku:

img_0186

Szósty wyciąg to I-II-kowe „pastwisko”. Nie słyszymy dokładnie co Sebastian krzyczy do nas z góry, ale brzmi to radośnie, z czego wnioskujemy, że znalazł stan ;) Po chwili jesteśmy obok niego na kolejnej trawiastej póle. 

img_0194

Fajnie jest się pochichrać i poplotkować z kumpelą na stanach, ale mój partner ma już chyba dość odwalania brudnej roboty :mrgreen: dlatego przedostatni wyciąg przypada w udziale mnie. Gdy zaczynam się wspinać dostrzegam drugi, duży i trochę nietypowy hak, wyglądający jak dobre miejsce na stan ;) Informuje o tym partnerów, którzy decydują się przenieść stanowisko o te trzy metry bliżej. Jak się później okaże, była to bardzo dobra decyzja. Wyciąg początkowo prowadzi zacięciem, z którego wychodzi się na dużą III+/IV- płytę.

img_0796

img_0197

Choć zdjęcia nie oddają tego w pełni, jest to niewątpliwie jeden z najładniejszych wyciągów całej drogi. Moment, w którym z ciemnego zacięcia wychodzi się na rozległą, zalaną słońcem płytę był fantastyczny i w każdym z nas wzbudził dziecięca wręcz radość :) Wspinam się powoli płytą ukośnie w lewo, bacznie wypatrując ringów bądź dobrego miejsca na założenie stanowiska. Z dołu słyszę kolejne hasła: 10 metrów liny… 5 metrów… 2 metry… Jest! Dostrzegam srebrny hak w niewielkim zagłębieniu płyty. Wybieram linę na maksa i wpinam w niego swoje auto. Teraz na spokojnie mogę założyć stanowisko i ściągnąć partnerów. Śmieję się obserwując ich radosne reakcje po ujrzeniu płyty. Dawno wspinanie nie sprawiało mi tak wielkiej frajdy, a przecież o to w tym wszystkim chodzi.

img_0198

img_0199

img_0202

img_0208

img_0210

Stanowisko jest małe, więc trzeba się skompresować:))

img_0211

Ostatni wyciąg standardowo prowadzi Sebastian. Po wyjściu z płyty przechodzi on w powietrzną grańkę doprowadzającą do Baraniej Galerii. Kolejny fajny wyciąg i żal jedynie, że grań ta jest tak krótka.

img_0215

img_0217

img_0218

img_0219

img_0221

img_0224

img_0228

W tym miejscu rozwiązujemy się, pakujemy szpej do plecaków i idziemy piarżystą galerią na szczyt Baranich Rogów.

Sebastian usadowiony na szczytowym kamulcu:

img_0807

img_0809

I cały team w komplecie :)

img_0816

Kilka zdjęć i schodzimy na Baranią Przełęcz, a z niej kruchym żlebem do Pięciu Stawów Spiskich. W Chacie Zamkowskiego udaje się jeszcze wysępić šmalcburgera i zupę czosnkową ;) Dalsza część wieczoru upływa na celebracji tego jakże udanego dnia.

Tu chciałabym podziękować moim towarzyszom, był to jeden z fajniejszych dni jakie spędziłam w górach :) Wszystkie czynniki pięknie nam zagrały, by móc czerpać niczym niezmąconą radość ze wspinania, o co w kapryśnych Tatrach czasem niełatwo.

You Might Also Like

Common phrases by theidioms.com