Tatry Wspinanie

Młynarz – Północna Grań

Ostatnio dość rzadko nadarzały się sprzyjające okoliczności do wyjścia w góry, jednak tym razem zagrały wszystkie niezbędne czynniki , tj. czas, pogoda i warun. Decyzja nie mogła być inna, ruszamy w Tatry. Na Młynarza zaczajaliśmy się już w lipcu, ale letnie ulewy skutecznie wypłukały nam ten pomysł z głowy. Problemy z barkiem Sebastiana wykluczały jakikolwiek wspin, dlatego nietrudna północna grań Młynarza wydawała się idealnym pomysłem. 

img_8707

img_8711

Drepczemy wydeptaną ścieżką prowadzącą pięknym, starym lasem, z jakich słynie Biała Woda. Na podejściu depcze nam po piętach turysta, którego ostatecznie postanawiamy przepuścić, by móc cieszyć się samotnością i okolicznościami przyrody. Dochodząc do progu doliny podziwiamy dziwaczne formy w postaci strzelistych turni i iglic skalnych, którymi najeżona jest sąsiednia grań. Po pokonaniu progu, naszym oczom ukazuje się wspaniały widok na dolinę i jej otoczenie. Wokół stawów rozciągają się dywany z traw i jagód w ciepłych, jesiennych kolorach.

img_8723

img_8735

img_8741

img_8765

img_8795

img_8799

Przechodzimy kolejno Jarząbkowy Zwornik, Młynarzowe Zęby, Pośredniego Młynarza, starając się trzymać grani na ile to możliwe. Silne podmuchy wiatru i brak liny decydują o ominięciu grani północnego wierzchołka Młynarza. Trochę szkoda, bo wyglądała na najciekawszy fragment naszej drogi, jednak zdrowy rozsądek i bezpieczeństwo biorą górę. Po obejściu dołem północnego wierzchołka dochodzimy żlebem do szczerby, oddzielającej go od głównego wierzchołka Młynarza.

img_8802

Stamtąd nietrudnym terenem (wg WC O+) dostajemy się na szczyt. Wieje niemiłosiernie. Ciut poniżej wierzchołka znajdujemy kawałek osłoniętego terenu, gdzie robimy popas i podziwiamy panoramę wokół. Na wschód jak na dłoni widać kolejne piętra i odgałęzienia Białej Wody, na zachód naszą dolinę, a na horyzoncie Mięgusze i Mnichy. Największe wrażenie jednak robi na mnie Ganek ze swoją galerią oraz Dolina Ciężka, niestety, o tej porze w większości pogrążone już w mroku.

img_8820-panorama-mala

Na szczycie spędzamy nie więcej niż pół godziny i zaczynamy powrót tą samą drogą, obchodząc tym razem całą grań ścieżkami poniżej. Tak naprawdę określenie „ścieżki’ jest lekkim nadużyciem, ponieważ wyraźne lub oznaczone kopczykami nie istnieją, idziemy więc bardziej „na czuja”.

img_8848

Dość szybko docieramy z powrotem do Młynarzowej Przehyby, a stamtąd w dół trawami aż na dno doliny. Moja największa obawa, czyli zejście stromym terenem po zmroku, na szczęście tym razem się nie spełniła. Uff… Pojawił się za to kolejny problem, a więc powrót do Krakowa. Jak by nie liczyć, szanse na złapanie ostatniego autobusu z Zakopanego są minimalne. Już po ciemku dochodzimy ścieżką do wiaty i zaczynamy marsz Białą Wodą, gdy po chwili dogania nas dwóch chłopaków. W trakcie rozmowy okazuje się, że wracają samochodem do Warszawy i mogą podrzucić nas po drodze do Kraka. Cóż za radość! Po drodze wstępujemy jeszcze coś wszamać i ok 23.00 jesteśmy na miejscu. Dzięki chłopaki! :-)

You Might Also Like

Common phrases by theidioms.com