Dolomity Trekking

Monte Piana – odrobina historii

Dzień wcześniej nawiązujemy kontakt z naszym wróżem Madnessem, który ze swej szklanej kuli wyczytuje, że w najbliższych dniach nawiedzą nas zimno, deszcz i opad śniegu powyżej 2000 m n.p.m. Tej ostatniej informacji nie do końca rejestruję, zapominając na jakiej jesteśmy wysokości, i że „powyżej 2000 m n.p.m” jak najbardziej nas dotyczy. Rankiem budzi mnie chłód i dłuższą chwilę zajmuje wygrzebanie się ze śpiwora. Po wyjściu z namiotu szybko otrząsam się z resztek snu, patrząc na białą pokrywę otaczających nas szczytów. Przy obecnych temperaturach i zmiennej pogodzie nie rokuje to najlepiej. Nie chcąc jednak spędzić całego dnia w namiocie, uruchamiamy plan B i ruszamy drogą w kierunku Misuriny, podziwiając widoki:

img_1437Sorapiss

img_1432„Szał” – prawie jak z obrazu Podkowińskiego :D

img_1442Tre Cime od mniej znanej strony. 

img_1457

Nasz dzisiejszy cel upatrzyłam sobie już podczas poprzednich wyjazdów w Dolomity, jednak zawsze szkoda było mi czasu, by się tam wybrać. Teraz nadarzyła się idealna okazja. Podczas gdy inne szczyty Dolomitów przybierają najdziwniejsze kształty i formy, Monte Piana razi wręcz swoją nijakością. A jednak posiada pewną zaletę – stanowi wspaniały punkt widokowy.

 Ten zielony kloc to właśnie Monte Piana (źródło: www.montepiana.com)

Cały czas łudziliśmy się, że śnieg stopnieje do następnego dnia, ale po wejściu na szczytowe plateau trochę rzedną nam miny:

img_1460

Czasu mamy wiele więc udajemy się na wycieczkę edukacyjną. Ta rozległa równina była miejscem ponoć wyjątkowo krwawych walk włosko-austriackich, podczas I Wojny Światowej. Teraz znajduję się na niej coś w rodzaju muzeum na świeżym powietrzu, powstałe w 1981 roku dzięki staraniom Towarzystwa Przyjaciół Dolomitów. Całe plateau przeorane jest okopami, w których częściowo zachowały się umocnienia. Napotykamy tu druty kolczaste, zardzewiałe puszki, metalowe pręty, rozprute worki z piachem… Nawet w kimś, kto nie zna dokładnie historii bitwy o Mone Piana, taki widok wywołuje spore emocje. Niesamowite i dziwne jest to, że to piękne i podziwiane przez nas miejsce, nie tak znowu dawno temu było świadkiem cierpienia i śmierci setek osób. Wyobrażam sobie, że żołnierze z nienawiścią równie silną co nasz zachwyt, musieli spoglądać każdego dnia na plateau i otaczające je góry, marząc o końcu wojny i powrocie do normalnego życia W ciągu dwóch lat walk zginęło tu ponad 14 000 osób.

img_1517

img_1509

img_1513Świat widziany z okopów

img_1521
Croda Rosa w chmurach

img_1501

Po obejściu równiny kierujemy się w stronę widzianych wcześniej namiotów. Okazuje się, że jest tam całe obozowisko, ze swojego rodzaju mesą pośrodku. Ludzie biegają tu chaotycznie w uprzężach, puchówkach i jakichś dziwacznych baletkach, panuje wesoła atmosfera. Hmmmm… W uprzężach, na tym płaskowyżu?

S: What kind of camp is it?

JakiśKtoś: It’s a highline meeting! :D

No to idziemy popatrzeć jak wygląda slack z prawdziwego zdarzenia :)

img_1553

img_1556

img_1560

img_1561
Jak pranie na sznurkach ;)

Nigdy szczególnie nie kręciła mnie ta dyscyplina, ale zawsze miło popatrzeć na ludzi, którzy mają swoją zajawkę. Ponadto wyglądali na fajną, zgraną ekipę. Po powrocie do Polski wyguglałam ten filmik, który decydowanie lepiej oddaje panujący klimat spotkania i urok tego miejsca, polecam:

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=YWbNnre1Llw#t=278

You Might Also Like

Common phrases by theidioms.com