Tatry Trekking

Tatry Bielskie – Dolina Przednich Koperszadów + test Sony a6000

Ostatnimi czasy tradycją jest, że odwiedzamy Tatry z częstotliwością 1-2 razy w roku. Biorąc pod uwagę, że mieszkamy w Krakowie, jest to doprawdy niezły „wyczyn”… W ten weekend postanawiamy się wreszcie zmobilizować i przy okazji sprawdzić w jak opłakanym stanie jest nasza kondycja ;-) Za cel obieramy Dolinę Przednich Koperszadów. Trasa nie powinna nastręczać żadnych technicznych trudności, za to znając już nieco te rejony wiem, że widokowo będzie to prawdziwa uczta. Startujemy z Tatrzańskiej Kotliny zielonym szlakiem do schroniska Szarotka. Po szybkim śniadaniu kontynuujemy wędrówkę wygodną ścieżką, podziwiając ściany Koziego Grzbietu.

DSC00928

DSC00932

Nie wiem co tu się podziało, zwisające z okapu liny wyglądały trochę niepokojąco.

DSC00935

DSC00938

A co to takiego…?

DSC00939

Okienko z ciekawym widokiem na Tatry Wysokie.

DSC00942

DSC00945

DSC00950

DSC00952

DSC00955

Idziemy wzdłuż skalnego muru, na jego końcu odbijamy ostro w prawo i pokonujemy trawiasty mini prożek:

DSC00963

I dalej przez rozległe, trawiaste zbocza.

DSC00964

Do szczytu już niedaleko:

DSC00966

Sebastian wchodzi jeszcze na pobliski pagórek:

DSC00971

I dalej prosto szczyt. Zza zboczy po prawej widać odległą Płaczliwa Skałę i Hawrań, po lewej za to górują Tatry Wysokie. 

DSC00974

DSC00982

Od tego momentu nie mogę oderwać aparatu od oka. Nieczęsto na naszych wycieczkach nadarza się taka okazja, bo przeważnie i z rąk trzeba robić użytek.

DSC00989

Jedyna skalista formacja na grani:

DSC00993

DSC00994

DSC00999

Chociaż ścieżka nie prowadzi ściśle granią, staramy się iść jak najbliżej krawędzi, tak by z lewej wciąż móc obserwować Tatry Wysokie, a widok jest naprawdę niesamowity. W połowie drogi dostrzegamy pojawiające się ni stąd ni zowąd dwie Słowaczki z kilkuletnia dziewczynką. Wygląda jakby podeszły tu w jakiś sposób wprost z Doliny Przednich Koperszadów. 

DSC01006

DSC01008

A to już za nami:

DSC01010

Poniżej, od prawej widoczna Szeroka Jaworzyńska, następnie dwie granie odchodzące od Jagnięcego: Koperszadzka i Jagnięca, dalej grań na Kołowy, za nim Lodowy i Baranie Rogi.

DSC01011

DSC01012

Zatrzymujemy się tu na drugie śniadanie i podziwiamy widoki.

DSC01018

DSC01017

DSC01019

DSC01022

Idziemy dalej przez rozległe, zielone trawniki. Tarasa jak widać nie jest trudna, odrobinę przypomina nasze Zachodnie, ale jest tu coś czego próżno szukać o tej porze roku po polskiej stronie – cisza, spokój i brak ludzi.

DSC01024

DSC01028

DSC01029

I jeszcze raz do tyłu:

DSC01032

DSC01033

Po środku Płaczliwa, poniższej Szalona Przełęcz, a po lewej Szalony Wierch:

DSC01036

DSC01040

DSC01041

DSC01042

DSC01044

Tu robimy kolejny, krótki popas.

DSC01045

DSC01048

DSC01050

DSC01051

Powoli zaczynamy schodzić w kierunku Szalonego Przechodu. Nie dopatrzyłam się tu żadnej ścieżki, ale zejście nie przysparza trudności.

DSC01053

Jeszcze raz Płaczliwa Skała:

DSC01055

Szalony Przechód:

DSC01062

I dalej, wydeptaną ścieżką w stronę Przełęczy pod Kopą:

DSC01064

DSC01065

DSC01068

Spojrzenie wstecz na Szalony:

DSC01071

Robię 11259 zdjęcie Sebastianowi i tu następuje rzecz straszna – kończy się miejsce na karcie pamięci! Zapasowa karta oczywiście została w domu.

DSC01074

Dochodzimy do Wielkiego Białego Stawu, skąd zielonym szlakiem kierujemy się do miejsca startu, czyli Schroniska Szarotka. 

Nie odeszliśmy daleko od stawu, a tu takie oto miłe spotkanie (zdjęcie niestety z telefonu, ale lepszy rydz niż nic) :

IMG_20170729_164824

Ten fragment szlaku jest naprawdę urokliwy. Przez bujną i okazałą roślinność przypomina mi nieco Dolinę Białej Wody. Jedną z rzeczy za które uwielbiam lato w niższych piętrach gór są ukwiecone, pachnące łąki. Tu mój wzrok przykuwa Rakuska Polana porośnięta Wierzbówką kiprzycą:

IMG_20170729_175127

Ale najpiękniej pachnie niepozorna koniczyna czerwona, rosnąca wzdłuż szlaku całymi połaciami.

Docieramy do schroniska skąd kontynuujemy zielony szlakiem ciągnące się w nieskończoność zejście do samochodu.


Zdjęcia robiłam aparatem Sony a6000 wraz z obiektywem 16-50mm, który kupiliśmy jesienią zeszłego roku pod kątem wspinu, jako lekki, stosunkowo mały bezlusterkowiec, ale dopiero teraz nadarzyła się okazja żeby porządnie przetestować go w górach. Jak na tak przeciętną konstrukcję jak obiektyw 16-50mm, zdjęcia uważam za zaskakująco dobre, choć szkło zdecydowanie nie wykorzystuje możliwości jakie oferuje body. Dość dokuczliwą wadą jest bardzo wyraźna winieta na ogniskowej 16mm, ale ostatecznie można skorygować ją programem graficznym.

You Might Also Like

Common phrases by theidioms.com